Posty

Ameryka Południowa: cz.8 - Peru

Obraz
Nie udało mi się wyspać w nocy. Podczas filmu spało się nawet wygodnie, ale kiedy ten się skończył, Vin Diesela zastąpił jasny ekran, który steward wyłączył dopiero po jakichś dwóch godzinach. Niestety byłem na pierwszej linii frontu i nie miałem gdzie się przed tym schować. Pozostałą część nocy próbowałem przespać, ale mimo zmęczenia szło mi bardzo słabo, także do Arequipy dojechałem niewyspany, pogięty i w słabym humorze.    Arequipa   Arequipa to drugie co do wielkości miasto Peru i jest bazą wypadową do Kanionu Colca. Nie ukrywam, że to był nasz główny cel, więc postanowiliśmy, że na dzień dobry zamelinujemy w hostelu blisko dworca i w ten sposób oszczędzimy na taksówkach, bo do kanionu i tak pewnie będzie trzeba jechać właśnie gdzieś stamtąd. Jak zwykle nie mieliśmy żadnej mapy, poza tą w Lonely Planet gdzie było samo centrum, więc dopadliśmy taksówkarza i kazaliśmy się wieźć pod podany adres. Pan spojrzał w nasz podręcznik po czym powiedział, że zna to miejsce

Ameryka Południowa: cz.7 - Peru

Obraz
W hostelu powstało małe zamieszanie i to podobno przeze mnie, bo dzień wcześniej zmieniłem sobie łóżko na takie nie przy drzwiach i z punktu widzenia systemu rezerwacyjnego była to zbrodnia nie do wybaczenia. Koleś z recepcji nie mógł się w tym wszystkim połapać, więc Ewa mu pomogła i zajęła pierwsze łóżko, które wyglądało na opuszczone. Wcześniej zajmował je pewien typ wyglądający na Chilijczyka, który wraz z kolegą wymeldował się tego ranka wraz z moim odtwarzaczem mp3 i jednym z kabli USB. Nie jestem w stu procentach pewny, że to akurat im spodobała się moja empetrójka, ale nikt inny nie przychodził mi wtedy do głowy. Obsługi nawet przez chwilę nie podejrzewałem, natomiast reszta osób w pokoju nie pasowała mi do schematu osoby plądrującej czyjeś łóżka. Inna sprawa to ta, że sam jestem sobie winien, bo zostawiłem wszystko na parapecie, więc złodziej nawet nie musiał się specjalnie starać, ale to niczego nie tłumaczy. Rozumiem, że miejscowi z obsługi w takich miejscach

Ameryka Południowa: cz.6 - Peru

Obraz
Poranek w Huaraz   Jagoda i Marek poszli na szlak Santa Cruz natomiast ja po dodatkowych dwóch godzinach snu zdecydowałem się w końcu zejść na śniadanie. Bogdan jak zwykle przeszedł samego siebie, więc rozpływałem się w podziękowaniach. Trochę śniadania trafiło się także pewnemu Szwajcarowi, który przyjechał tego ranka do Huaraz i miał nawyk rozmawiania z samym sobą. Nie chciałem mu w tym przeszkadzać więc poszedłem na miasto. Jak pisałem w samym Huaraz nie ma czego oglądać, także skupiłem się głównie na poszukiwaniach dworca (czyli dziury w ścianie), skąd miał jechać mój busik do Casmy i dziwnym trafem znajdował się tam gdzie mi powiedziano. W markecie zrobiłem zakupy na resztę dnia i wróciłem do hostelu poszukać jakichś informacji o noclegach w Casmie. Internet niewiele wiedział na ten temat, ale przynajmniej miałem kawałek mapki z Google, która i tak do niczego się nie nadawała, bo nie zawierała nawet nazw ulic. Mimo to udało mi się znaleźć namiar na dwa hostele. Myś

Berlin Calling

Obraz
Molecule Man na Szprewie Berlin miał być odskocznią od Krakowa, w którym absolutnie nie chciałem spędzić majówki. Niewiele brakowało i tak by się właśnie stało, bo będąc wyłączony od spraw publicznych przez ponad dwa miesiące zapomniałem o jednym z najbardziej kretyńskich dokonań obecnego rządu przez co dzień 2. maja był normalnym dniem pracującym. Jakimś cudem przed styczniowym wyjazdem źle policzyłem przyznane mi dni urlopu płatnego przez co nie wykorzystałem wszystkich. Wiele tego nie zostało, ale i tak uratowało mi długi weekend. Udało się i to się liczy. I niech mi teraz ktoś powie, że bycie matematycznym kretynem się nie opłaca. Berlin w trzy dni może być trudny do zrealizowania nawet dla zorganizowanych wycieczek, także i nam nie udało się zobaczyć wszystkiego. Ani najbardziej zależało na uderzeniu w jakiś klub w poszukiwaniu elektro i poczuć berlińskie życie nocne, lecz po atrakcjach poprzedniej nocy - koszmarnie długiej i niewygodnej podróży z Krakowa do Szczecina i st