Posty

Wyświetlanie postów z 2012

Japonia: cz. 1

Obraz
Wśród przewoźników lotniczych linie Austrian Airlines od lat nagradzane są za najlepszy catering, i bardzo słusznie, bo jedzenie podają pyszne. Gorzej wypadają w kategorii system rozrywki pokładowej. Fajnie, że w ogóle jakiś jest, jednak wybór filmów mają ubogi i co więcej wszystkie emitują jednocześnie. Przez całą podróż zdołałem obejrzeć tylko nowe Muppety oraz J.Edgar z diCaprio. I jeszcze kilka odcinków serialu.  Bilet na ten lot kupiłem dziewięć miesięcy wcześniej, więc trudno mi teraz napisać, że ta Japonia wyszła przypadkiem, ale rzeczywiście tak było. Japońska wiosna pozostawała w mojej sferze marzeń od bardzo dawna, ale nigdy nie myślałem poważnie o tym, by je spełnić. Szybko zwerbowałem jeszcze Ewę, a kilka dni później sama zwerbowała się Maryśka i tak jakby znikąd pojawiła się ekipa z biletami do Japonii. I teraz siedzieliśmy w Boeingu 777 linii Austrian , który właśnie składał się do lądowania na lotnisku Tokyo-Narita. Siedem godzin różnicy i to jeszcze w tamtą stron

Good boys goes to heaven, others to Amsterdam

Obraz
Na którymś tam z kolei piwie wyszła idea, by gdzieś się w końcu ruszyć; gdzieś, gdziekolwiek choćby na chwilę, bo w tym zimowym Krakowie można dostać depresji i już nigdy z niej nie wyjść. Ja sam już w jednej byłem i więcej pogłębiać nie potrzebowałem, także sam proponowałem co lepszy termin. Najlepiej koniec stycznia, ale wtedy nie każdy mógł, no to luty, ale znowuż wesele, no to następny tydzień, to też nie, bo ceny nie te i w końcu udało się nam kupić bilety do Eindhoven na pierwszą połowę marca. W czasie planowania zmienił nam się skład osobowy i wycieczka okazała się być w 100% męska, ale nie przeszkodziło to w znalezieniu noclegów na CouchSurfing.  Podobnie jak przed czterema laty hostele w Amsterdamie liczą sobie świetną cenę za noc z poniedziałku na niedzielę, natomiast dwie wcześniejsze są już na miarę hotelu i parę gwiazdek do tego. Woleliśmy uniknąć wydawania większych pieniędzy, także spróbowaliśmy z CS. Mnie już od dłuższego czasu nie chce się w to bawić i pr

Ameryka Południowa: cz.16 - Argentyna

Obraz
Puerto Madryn o poranku Do przejechania zostało nam już niewiele drogi. Póki co znaleźliśmy się w opustoszałym z powodu wczesnej pory Puerto Madryn . Słońce dopiero wzeszło, więc nie chcieliśmy tak od razu uderzać do jakiegoś hostelu, więc zrobiliśmy sobie spacer po pustych ulicach. W oddali widać było jakiś statek , więc poszliśmy tym tropem i znaleźliśmy ocean. Mieliśmy nadzieję zobaczyć jakąś ładną plażę, no ale tam gdzie bywają wielkie statki tam nie ma pięknych plaż, i choć ta była ogromna i szeroka to za długo wytrzymać się przy niej nie dało. Zrobiliśmy rundę tam i z powrotem i w końcu poszliśmy poszukać jakiegoś noclegu najlepiej ze śniadaniem. Lonely Planet podpowiadało kilka miejsc i idąc do jednego z nich trafiliśmy do zupełnie innego, w ogóle w przewodniku nie uwzględnionego. Z recepcji wyszedł bardzo okrągły pan w czapce z daszkiem, który od razu zaproponował nam śniadanie i ofertę 55 pesos za noc. Na mniej nigdzie nie liczyliśmy, poza tym tak ładnie nas przywitał, że

Ameryka Południowa: cz.15 - Argentyna

Obraz
Pojechaliśmy do San Carlos de Beriloche , by tam przesiąść się na autobus do El Bolson. W Beriloche nie chcieliśmy spędzać więcej czasu niż to potrzebne do przesiadki, gdyż według Lonely Planet nie było tam niczego co mogłoby przyciągnąć naszą uwagę na dłużej. No ok, krajobrazy, ale na to liczyliśmy już w El Bolson. Pewnie byłoby inaczej, gdyby na kalendarzu był rok 2012, gdyż właśnie wtedy przypadałaby setna rocznica założenia miasta i jak można się domyślać atrakcji zorganizowano by sporo. No ale był rok 2011. Po szybkim rajdzie po okienkach różnych przewoźników i krótkim wywiadzie udało nam się kupić bilety na autobus o 11:30 i już o 11:50 poszedłem zapytać, dlaczego autobusu nie ma. - 11:30… no taa, on jest opóźniony. Będzie tu o 14. To teraz mi to bucu mówisz? - No dobra, a jakiś inny? - 12:30 Ten był niby tańszy o 7 Pesos, ale różnicy nie dostałem, bo policzyli sobie za zwrot tamtego. Wracając do Ewy nie promieniowałem więc szczęściem, ale i tak cieszyłem się, że nie był