Posty

Wyświetlam posty z etykietą Węgry

Było - Jest: Eger

Obraz
Nie pamiętam już co dokładnie latem roku 2007 przyciągnęło mnie do tego niewielkiego miasta leżącego na północy Węgier. Czy to było wino? Czy raczej najdalej na północ wysunięty osmański minaret? Czy może jednak wino? Tego już się nie dowiemy. W każdym razie Eger najwidoczniej nie zdobył wtedy mojego serca, bo choć zdjęć stamtąd mam całkiem sporo, to niewiele szczegółów zostało mi w pamięci. W opisie tamtej wycieczki, który popełniłem zaraz po powrocie również nie ma żadnych konkretów - ot, byłem, widziałem, tyle. I w zasadzie od tamtego czasu Eger zawsze był daleko od moich szlaków, niemniej w tym roku w paru miejscach mi wypłynął i pomyślałem, że skoro zupełnym przypadkiem będę ponownie w Liptowskim Mikułaszu, to nic nie stoi na przeszkodzie, by przypomnieć sobie i Eger. Dość fajnie mi się składało, bo akurat zbliżał się przedłużony weekend, który sprezentowała mi firma, a ja bardzo chciałem się gdzieś wyrwać. Ryanair z Krakowa do Budapesztu już niestety nie lata, więc na dojazd do

Budapesztańska teraźniejszość

Obraz
  Wszystko zaczęło się od tego, że po zeszłorocznym Bergamo obiecaliśmy sobie z Kasią i Piotrkiem, że nie będziemy czekać kolejnych ośmiu lat na następną wycieczkę, tylko zorganizujemy coś wcześniej. I tak w którąś wrześniową sobotę usiadłem nad Excelem i rozpisałem nam co ciekawsze kierunki z krakowskiego lotniska na październikowe weekendy. Nie uwzględniłem tylko ostatniego - akurat wtedy brałem ślub. Inny odpadł, bo Kasia była wtedy w Barcelonie, więc wybór zawęził nam się do w zasadzie dwóch. Dwa dni później zdzwoniliśmy się w trójkę, ale okazało się, że cały mój wysiłek poszedł jak krew w piach, bo przez te kilkadziesiąt godzin ceny drastycznie nam wzrosły i już nie było tak fajnie, lecz - co by nie było - kierunki przecież się nie zmieniły. Pozostało nam tylko dopasować oczekiwania do możliwości, i na odwrót, i coś wybrać. Loty jednak w ogóle nie chciały się spinać, bo to albo dzień nie ten, albo wylot za 59zł ale już powrót za 359zł, albo przesiadka gdzieś daleko, albo czasowo

Było - Jest: Budapeszt

Obraz
W ostatnią sobotę, wtedy, kiedy Słońce znajdowało się na idealnej wysokości do robienia pięknych, 'miękkich' zdjęć, mój aparat odmówił posłuszeństwa. Zawiodłem i nie naładowałem baterii dzień wcześniej, chociaż przeczuwałem, że to już najwyższy czas. Cóż. Aparat w podróży bowiem jest dla mnie bardzo ważny - lubię uwieczniać budynki, skwery, parki i ulice różnych miast, a następnie wracam - czasem po wielu latach - w te same miejsca i sprawdzam jakie zaszły zmiany i nie ukrywam, że sprawia mi to niesamowitą przyjemność, a to drugie wrażenie nie raz przerosło to pierwsze. Budapeszt Pierwszy raz odwiedziłem stolicę Węgier w 1997 roku, niestety z tamtej wycieczki (dodam, że kolonijnej) nie mam zbyt wielu zdjęć miasta. Poprawiłem się 10 lat później. Widok na ulicę 6.października w roku 2007 To samo miejsce 8 lat później - 2015 Narożna kamienica w 2007.. . ...i w 2015! Ulica 6. października (Október 6. utca) znajduje się zaledwie kilkaset, może 30