Norwegia, czyli zorza, tramwaje północy i Black Metal - cz.2: Trondheim
Trondheim , dawne Nidaros! W końcu! Niby już byłem, ale wtedy dojechałem przed godziną 17:00 kiedy to ostatnie promienie słońca chowały się już za horyzont. A tym razem miałem przed sobą cały dzień na powolne zwiedzanie i poznawanie tego trzeciego co do wielkości miasta Norwegii. Ale najpierw... mała drzemka na drewnianej leżance na dworcu, bo przecież jest dopiero 6:30. Półtorej godziny później uznałem, że może jednak czas już ruszać w miasto i znajeźć jakieś śniadanie i kawkę. Znalazłem je w jakiejś biurowej knajpce z widokiem na wysepkę Munkholmen, fiord i ośnieżone wzgórza. Oraz posąg jakiegoś Wikinga. Mój plan nie był już tak szczegółowy jak na Oslo, więc mogłem się włóczyć po mieście do woli szukając znajomych ulic, kątów i zakamarków. Drepcząc sobie w ten sposób doszedłem pod Katedrę . Otoczoną starym cmentarzem, wielką gotycką świątynię, której początki sięgają drugiej połowy XI wieku. Potem oczywiście wiele razy ją przebudowywano, rozbudowywano, nadbudowywano i odb...