Posty

Road to Prague cz. 1: Görlitz, Drezno

Obraz
To było tak, że gdzieś w styczniu Piotrek rzucił ' ej, bo myślę nad Mołdawią. LOT ma tanie loty na wiosnę '. No panie, Mołdawia to marzenie na równi z Macedonią - oba odwlekane już nie od lat, a dekad.  Poka co tam masz!  Zdzwoniliśmy się razem z Kasią, potem dogadaliśmy szczegóły z pozostałymi i po krótkiej dyskusji kupiliśmy pięć biletów na trasie Kraków-Warszawa-Kiszyniów i z powrotem. Co prawda mieliśmy pewne obiekcje wobec kwietniowej aury i pewne uzasadnione obawy co do klimatu geopolitycznego w tamtej części Europy, ale marzenia są od tego, by je spełniać i kiedy, jak nie teraz? I wtedy nadszedł dzień 24 lutego, a dwa tygodnie później, siedząc w poczekalni dworca kolejowego w Elblągu, odczytałem e-maila od narodowego przewoźnika z info, że nasz lot do Kiszyniowa został anulowany. Zabolało w człowieku, ale powód był przecież oczywisty i choć jeszcze myśleliśmy o zmianie terminu, to w końcu zdecydowaliśmy o zwrocie. Nie ta pora. Tym samym pytanie 'kiedy, jak nie teraz?

Ti amo, Bergamo!

Obraz
Wtedy, tam i o tej – tyle wystarczy, by spotkać się z Kasią i Piotrkiem. I za którymś razem wymyśliliśmy, że przydałby nam się taki szybki citybreak . Kierunek dowolny, byle było tanio i może nie za zimno, bo te podłe miesiące jednak wciąż przed nami. No i bez swoich połówek. Tak jak kiedyś, przed ośmioma laty, kiedy pokecieliśmy do Andaluzji i bawiliśmy się świetnie. Czas to powtórzyć! Każdy trochę poszperał po Internecie i wszystkim najprzyjaźniej wyglądały Włochy. Ja tylko robiłem problemy, bo wystrzelałem się z wolnych dni, a do tego sytuacja na zakładzie była taka, że nawet gdybym miał jakiś dzień wolny to i tak pewnie bym go nie dostał. I to był znaczny problem, bo trzeba było lecieć w piątek po pracy, a wrócić w niedzielę i też im później tym lepiej. I to wcale nie jest łatwe. Ramy ciasne, a wybór skąpy, ale udało się – wybraliśmy loty do Bergamo i z powrotem . Mnie samemu zdarzyło się tam być już trzy razy – za pierwszym razem odkrywałem uroki spania na lotnisku i to było ty

Jesteśmy w Polsce - Szczecin i zapomniane wypadki

Obraz
Urlop w polskim prawie pracy jest tak skonstruowany, że wolno nam go podzielić tylko pod warunkiem, że jedna część będzie trwała nie mniej niż czternaście dni kalendarzowych. Zgaduję, że w małych i średnich firmach w ogóle o tym nie słyszeli i pracownicy mają dowolność (pod warunkiem, że nie zmusza się ich do bilokacji - na urlopie, ale w pracy), lecz w wielkich korpo trzymają się tej zasady jak pijany płotu i nie ma przebacz. Dwa tygodnie, bez dyskusji i nara, baw się dobrze. Z jednej strony trochę to niewygodne, ale z drugiej te przymusowe dwa tygodnie uczą mnie odpoczywać - tak wiecie, po całości razem z głową. Że nie mam już wyrzutów sumienia, że ja tu sobie leżę nad basenem, a przecież mogłem gdzieś zapierdalać po górach czy też męczyć się w jakimś dusznym mieście. Nie mówiąc już o myślach, że beze mnie to tam w biurze umrą, firma się zawali i co to będzie jak wrócę. I tak właśnie spędziłem pierwszy tydzień urlopu - leżąc, grzejąc się, odpoczywając, czytając, pływając i jedząc d