Japonia cz. 5: Tokio
Deszczowe Tokio I znów jesteśmy w Tokio . Na razie tylko na lotnisku Haneda, a dojechać musimy do stacji Nishi-Kawagushi. Ta znajduje się jednak na tamtejszym końcu świata , którego nawet nasza mapka komunikacyjna nie obejmowała. Ale nic to, przesiadając się dwukrotnie w końcu dojechaliśmy i to z całkiem dobrym czasem. Jechaliśmy taki kawał drogi, bo nie udało nam się znaleźć nic tańszego bliżej centrum, co przy tak świetnie rozwiniętym transporcie miejskim, nie było żadnym problemem. W hostelu powitała nas pracująca tam Amerykanka, która za wiele tam nie robiła, bo nawet nie mogła nas zameldować. Niemniej miło się z nią rozmawiało; skończyła studia w Chicago rok wcześniej i nie bardzo wiedziała co z sobą zrobić, więc wyjechała do Japonii. Przez pewien czas jeździła i zwiedzała kraj i w końcu osiadła w Tokio. Szukając pracy (i mieszkania) trafiła do tego hostelu i już została. Chociaż jak wspomniałem za wiele tam nie robiła. Nasz, hmm… pokój (?) miał kilka metrów kwadratowych, a ł