Posty

Wietnam cz. 2: Ha Long Bay

Obraz
Ha Long Bay, Wietnam Po śniadaniu i zapakowaniu najpotrzebniejszych rzeczy znieśliśmy resztę do hotelowego lobby i zajęliśmy strategiczne miejsca w fotelach przy recepcji. Tam oczekiwaliśmy na naszego nowego przewodnika, którym okazał się miły gość o imieniu Duy. Pora była dość podła, ale musiała taka być, bo podróż z Hanoi nad zatokę Ha Long to trzy i pół godziny z życia, z czego pół to postój w miasteczku Sao Đỏ (Czerwona Gwiazda) w prowincji Chí Linh. Miasteczko średnio idzie zwiedzić, bo ta przerwa w podróży opiera się głównie na zrobieniu siku, zakupów w supermarkecie i ewentualnym zamówieniu wielkiej rzeźby smoka do ogrodu. Nie wiem jak często przypadkowi turyści to robią, ale wielka tablica pokazuje, że jednak się to zdarza. Z ciekawostek - koszt dostawy do Gdańska jest z jakiegoś powodu wyższy niż do Poznania, a co jeszcze ciekawsze, do Gdyni również. Nie pytaliśmy dlaczego. Sao Đỏ, manufaktura rzeźby W busie mieliśmy rodzinę z Singapuru, jakąś parę z Wielkiej Bry

Wietnam cz. 1: Hanoi

Obraz
Cờ đỏ sao vàng - czerwona flaga ze złotą gwiazdą - Flaga Wietnamu W Hanoi znaleźliśmy się o bardzo przyzwoitej porze, bo jakoś przed południem, ale nim jednak udało nam się pokonać wszystkie zasieki ustawione przez służby celne to minęła dobra godzina z hakiem. Oczekiwanie na wizy było nawet dosyć zabawne, bo nazwiska czyta im automat i bardzo czekałem na swoje, które ma tam parę haczyków, jednak promesy nie były zamawiane na moje nazwisko, więc tu się niestety zawiodłem. Cóż, istotne, że mieliśmy już nasze wizy w paszportach i mogliśmy przebijać się najpierw do  kontroli, następnie naszych bagaży i dalej na przyjemnie ciepłe i wilgotne powietrze stolicy Wietnamu. Tyle, że tak długo nas nie było, że naszego kierowcy już też nie. Albo miał dość stania i gdzieś schował. Nie my go sobie nagraliśmy, więc musieliśmy dowiedzieć się co i jak od naszego człowieka w Wietnamie. Była nim Tam, bardzo w porządku osóbka, tyle, że akceptowała kontakt jedynie przez Whatsapp, co m

Jesteśmy w Polsce - Lublin

Obraz
Lubelski Zamek i ulica Zamkowa Wycieczka do Lublina była moim prezentem urodzinowym od Ani. Co więcej cel wycieczki miał zostać niespodzianką do samego końca, więc o tym dokąd jedziemy dowiedziałem się dopiero w trasie. I był to prawdziwy strzał w dziesiątkę, gdyż każdy kto mnie zna dobrze wie, że bardziej od przedmiotów i gadżetów ucieszy mnie, kiedy wpakuje się mnie w jakiś środek transportu i dokądś wywiezie. Ponownie naszym środkiem transportu było niezastąpione Passeratti, a GPSem Google, które co prawda nigdy nas nie zawiodło i w końcu doprowadzało nas do celu, ale zawsze na około, po wertepach i przez dzikie pola. Podobnie było i tym razem, bo na chwilę znaleźliśmy się w województwie mazowieckim, które w żadnym wypadku na naszej drodze znaleźć się nie powinno. W każdym razie dojechaliśmy szczęśliwie i to nawet z niezłym czasem.  Spaliśmy w hotelu przy wjeździe do miasta, przy ulicy Wojciechowskiej. Nazwa może niech pozostanie tajemnicą, ale jak ktoś jest bardzo ciekaw

Duisburg - postindustrialny świat

Obraz
Zachód nad Zagłębiem Ruhry Duisburg , wraz Essen, Bochum, Dortmundem i Oberhausen tworzy wielką piątkę największych miast Zagłębia Ruhry. Od przysłowiowego 'zawsze' była to kraina usłana fabrykami, kopalniami, elektrowniami i hutami, lecz świat poszedł do przodu, zmieniły się wymagania, zmieniła się technologia, powstały nowe sposoby pozyskiwania energii i wiele z tych zakładów musiano zamknąć. Niemcy nie chcieli, ale też nie mogli, pozwolić, by tak ogromna przestrzeń i jej potencjał się zmarnował, więc zaczęli szukać pomysłów na zagospodarowanie opuszczonych hal. Jednym z owoców tych rozmyślań jest  Landschaftspark Duisburg-Nord . Park powstał już na początku lat 90' XX wieku na terenach zamkniętej kilka lat wcześniej huty stali Augusta Thyssena. Pierwotnie myślano albo o jej sprzedaniu, albo o zrównaniu z ziemią, ale wtedy przyszła myśl, że węgiel, stal i ciężki przemysł to dziedzictwo tych ziem i nie można się go ot tak pozbyć - powstał więc szlak dziedzictwa przem