Duisburg - postindustrialny świat

Zachód nad Zagłębiem Ruhry

Duisburg, wraz Essen, Bochum, Dortmundem i Oberhausen tworzy wielką piątkę największych miast Zagłębia Ruhry. Od przysłowiowego 'zawsze' była to kraina usłana fabrykami, kopalniami, elektrowniami i hutami, lecz świat poszedł do przodu, zmieniły się wymagania, zmieniła się technologia, powstały nowe sposoby pozyskiwania energii i wiele z tych zakładów musiano zamknąć. Niemcy nie chcieli, ale też nie mogli, pozwolić, by tak ogromna przestrzeń i jej potencjał się zmarnował, więc zaczęli szukać pomysłów na zagospodarowanie opuszczonych hal. Jednym z owoców tych rozmyślań jest Landschaftspark Duisburg-Nord. Park powstał już na początku lat 90' XX wieku na terenach zamkniętej kilka lat wcześniej huty stali Augusta Thyssena. Pierwotnie myślano albo o jej sprzedaniu, albo o zrównaniu z ziemią, ale wtedy przyszła myśl, że węgiel, stal i ciężki przemysł to dziedzictwo tych ziem i nie można się go ot tak pozbyć - powstał więc szlak dziedzictwa przemysłowego, a stara huta stała się jego elementem.

Landschaftspark Duisburg-Nord

Park jest ogólnodostępny i można się po nim szwędać całą dobę. W okresie letnim (głównie, ale nie tylko) na terenach parku odbywają się koncerty, pokazy filmów i przeróżnej maści artystyczne wystawy. Ze znajomymi byłem tam w niedzielny wieczór i akurat wszystko już było zwijane, niemniej po terenie wciąż kręciło się sporo ludzi ciekawych tego industrialnego świata.

Landschaftspark Duisburg-Nord, ogród

Znaczną część udało się zagospodarować, lecz jeszcze sporo przestrzeni czeka na swoją kolej. Zadbano o zieleń i w wielu miejscach powstały mini ogrody z unikalną roślinnością, a przepływająca przez teren huty rzeczka została oczyszczona, i co więcej, powstał nawet system zapobiegający mieszaniu się wody zużytej z czystą. Architektura natomiast stała się atrakcją samą w sobie. W budynkach powstało miejsce na wspomniane koncerty i wystawy, ale już na przykład w starych zbiornikach jest dziś szkoła nurkowania i miejsce szkoleń wszelakich służb, które co jakiś czas potrzebują po coś zanurkować. Jeśli dobrze doczytałem jest to największy taki basen w Europie - średnica to 45 metrów, głębokość 13, a w środku do 21 milionów litrów deszczówki, w której zatopiono nawet mały jacht. Gdyby ktoś chciał spróbować swoich sił to wystarczą zdrowe płuca i 44€ w portfelu.

Landschaftspark Duisburg-Nord

Inną atrakcją, zupełnie darmową i ogólnodostępną jest Hochofen 5, czyli Wielki Piec numer 5. Atrakcją jest dlatego, bo można go zwiedzać, a nawet się na niego wspiąć i z wysokości około 70 metrów podziwiać industrialny świat i panoramę okolic. Chodząc po jego trzewiach aż trudno uwierzyć, że płynęła tamtędy surówka o temperaturze 2000°C. Jeśli ktoś będzie w okolicy to polecam wspiąć się tam tuż przed zachodem słońca - widoki na okolice są wtedy najpiękniejsze, nie tylko ze względu na zachód sam w sobie, ale kolory i przemysłowy klimat ciągnącego się aż za horyzont Zagłębia Ruhry. Ponadto z góry świetnie też widać jak natura przedziera się przez stalowe konstrukcje i powoli odzyskuje co do niej należy, chociaż, jak wspomniałem, wszelka roślinność nie jest tam zostawiona sama sobie.

Landschaftspark Duisburg-Nord, stary wagonik

Do Duisburga wpadliśmy zupełnie przypadkiem jadąc z Amsterdamu do Kolonii, i jako że mieliśmy za sobą bardzo długi i męczący dzień, zwłaszcza kierowca niezmordowanej Corsy, to chcieliśmy znaleźć się w domu wcześniej niż później i tym samym nie spędziliśmy tam przesadnie dużo czasu. Teraz jednak trochę żałuję, że nie zostaliśmy chociaż pół godziny dłużej, a najlepiej do zupełnego zmroku, gdyż wtedy poszczególne fragmenty starej huty zostają podświetlone różnymi kolorami tworząc tym prawdziwy festiwal światła. Ponoć sztuką jest tam zrobić zdjęcie, na którym nie ma czyjegoś statywu z aparatem.

Wszystko powyżej to jednak tylko część oferowanych na miejscu atrakcji. Tych jest bowiem znacznie więcej, jak na przykład park linowy, wspinaczka czy wycieczka po Zagłębiu Ruhry pociągiem ciągniętym przez stuletnią lokomotywę. Fajna sprawa dla tych co interesują się koleją, lokomotywami i tego typu żelastwem, jednak dostępna tylko dwa razy w roku. Najbliższy taki przejazd na trasie Bochum-Duisburg zaplanowano na 22. września, więc jeszcze jest szansa. Ale o tym i o pozostałych atrakcjach można przeczytać na oficjalnej stronie parku, czyli -> tutaj. Zatem jeśli kogoś interesują takie klimaty i przy okazji będzie w okolicy to niech zajrzy na chwilę, bo to nie tylko wycinek z historii tego regionu, ale także przykład na to, jak można gospodarować przestrzenią, dla której wydaje się nie być już żadnej nadziei.

Niewiele natomiast mogę napisać o samym Duisburgu, bo po prostu tam nie byłem, lecz z samochodu dojrzałem coś, o czym koniecznie muszę wspomnieć - tramwaj!

GT 10 NC-DU z 1986 roku

System tramwajowy w Duisburgu przypomina trochę ten z Kolonii czy Manchesteru, gdzie zamiast tradycyjnego tramwaju istnieje szybka kolej miejska. Nie jest jednak system nazbyt rozbudowany, bo składa się już tylko z dwóch linii - 901 i 903, na których spotkamy wagony typu GT 10 NC-DU. Te zaprojektowano i zbudowano w połowie lat 80' specjalnie dla Duisburga, stąd to DU, natomiast dekadę później trochę je przebudowano dodając niskopodłogowy człon. Nie będę zaskoczony jak wkrótce zobaczymy je u siebie, gdyż w zeszłym roku spółka zarządzająca transportem w mieście, Duisburger Verkehrsgesellschaft AG (DVG), podpisała umowę na dostarczenie 47 nowych wagonów od Bombardiera. Jak szaleć to szaleć, ale starych raczej złomować nie będą, więc być może dostaną drugie życie gdzieś u nas.

GT 10 NC-DU z 1986 roku

Niemniej historia duisburskich tramwajów nie zaczęła wraz z tamtą dostawą, ale znacznie wcześniej, bo już w 1897 roku, kiedy to na miasto wyjechał pierwszy tramwaj elektryczny. Duisburg, z racji swojego położenia i uprzemysłowienia, był istotnym ośrodkiem miejskim w Niemczech i z tego samego powodu tamtejsze tramwaje nigdy nie miały szczęścia - a bo to jedna wojna, a bo to kryzys, a bo to druga wojna i bombardowania, a to w końcu powojenny odwrót od tramwajów i systematyczne cięcia. Na domiar złego po wojnie miasto wciąż miało dwie sieci, wąsko- i normalnotorową, co tylko komplikowało sprawę. Wąskotorówkę wycięto więc w pień gdzieś w latach 60', natomiast część pozostałych linii skrócono, a inne wpuszczono w tunele, ale to już dużo później. W ogóle jak się o tym czyta, to ma się wrażenie, że na przestrzeni ostatnich pięćdziesięciu lat w komunikacji zbiorowej w tym regionie podziało się naprawdę wiele złych rzeczy. Być może zamiary były inne, lecz skutek jest taki, że dziś ostały się tylko dwie linie - wspomniane 901 i 903 i tą ostatnią dojedziemy m.in. do Landschaftspark Duisburg-Nord. Są jeszcze 902, lecz ta służy tylko do dowożenia kibiców na stadion, oraz U79, którą zalicza się do lekkiej kolei miejskiej.

I to tyle z Duisburga i Zagłębia Ruhry. Normalnie staram się opisywać całe miasta, a nie tylko wybraną atrakcję, jednak w tym wypadku robię wyjątek, no bo raz, że w mieście przecież nie byłem, to dwa, że ten industrialny park wydał mi się na tyle ciekawy, że warty wspomnienia. Mam nadzieję, że w przyszłości jeszcze nie raz będę w okolicach, więc może będzie mi dane spojrzeć dokładniej nie tylko na Duisburg, ale i pozostałe miasta tej industrialnej krainy. Może to nie jest priorytetowa turystyczna destynacja (fu, co za słowo), ale mimo wszystko chciałbym rzucić okiem.

Galeria do wpisu znajduje się -> tutaj.

Komentarze

  1. Trochę przypomniał mi się park olimpijski z Monachium. Jak w wielu krajach stare obiekty są problemem i najlepiej jest je wyburzyć, tak Niemcy pokazują, że można je zachować, na nich zarabiać i jeszcze tak żeby służyły ludziom ;)
    O parku nigdy nie słyszałem, ale po podwieszanej kolei w Wuppertalu, to druga rzecz, którą zapisuję na liście do zobaczenia w tej części Niemiec.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, świetna sprawa i polecam. Próbuję, już od roku, złożyć się do tekstu o tym, ale nie idzie.

      Usuń
  2. Muszę przyznać, że świetny blog. Gratuluję dobrych pomysłów. I oby tak dalej. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wbrew pozorom warto odwiedzać takie miejsca. To ogromna cześć historii.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie !

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Portugalia cz. 3 - Madera: Funchal i południe

Anglia: Newcastle, Zamek Warkworth

Anglia: Sheffield, Leeds & Manchester