Posty

Wyświetlam posty z etykietą tramwaj

Duisburg - postindustrialny świat

Obraz
Zachód nad Zagłębiem Ruhry Duisburg , wraz Essen, Bochum, Dortmundem i Oberhausen tworzy wielką piątkę największych miast Zagłębia Ruhry. Od przysłowiowego 'zawsze' była to kraina usłana fabrykami, kopalniami, elektrowniami i hutami, lecz świat poszedł do przodu, zmieniły się wymagania, zmieniła się technologia, powstały nowe sposoby pozyskiwania energii i wiele z tych zakładów musiano zamknąć. Niemcy nie chcieli, ale też nie mogli, pozwolić, by tak ogromna przestrzeń i jej potencjał się zmarnował, więc zaczęli szukać pomysłów na zagospodarowanie opuszczonych hal. Jednym z owoców tych rozmyślań jest  Landschaftspark Duisburg-Nord . Park powstał już na początku lat 90' XX wieku na terenach zamkniętej kilka lat wcześniej huty stali Augusta Thyssena. Pierwotnie myślano albo o jej sprzedaniu, albo o zrównaniu z ziemią, ale wtedy przyszła myśl, że węgiel, stal i ciężki przemysł to dziedzictwo tych ziem i nie można się go ot tak pozbyć - powstał więc szlak dziedzictwa przem

Jesteśmy w Polsce - Tarnów

Obraz
Kamienice przy tarnowskim Rynku Tarnów - średniej wielkości miasto leżące około 80 km na wschód od Krakowa. Ze stolicy Małopolski najwygodniej dostać się jest tam koleją, lecz godziny odjazdów oraz czas podróży jest tak rozjechany, że dla spokoju duszy lepiej wybrać pewniejszy autobus. Tutaj oferta jest na tyle bogata, że nie trzeba specjalnie przeglądać rozkładów jazdy, bo zawsze coś się trafi. Ja wybrałem Voyagera , który tę trasę pokonuje w około półtorej godziny, z czego jedna trzecia to przebijanie się przez Kraków. To akurat dobra ilość czasu na poszukiwanie w myślach odpowiedzi na odwieczne pytanie - czemuż te nasze pociągi nie mogą być normalne i kursować choć troszkę regularniej, no czemuż? W Tarnowie byłem nie raz, lecz nigdy nie udało mi się tego miasta zwiedzić. Co więcej dopiero teraz dotarłem na Rynek. Trochę wstyd, owszem, aczkolwiek nigdy przecież nie jest za późno na odwiedziny u sąsiadów. Zatem zapraszam do Tarnowa widzianego moim oczami w pewien piękny, k

Było - Jest: Amsterdam

Obraz
Deszczowy Amsterdam Amsterdam to jedno z tych miast, do których chce się wracać. Nie ma może aż tak długiej historii co Rzym i nie jest też tak różnorodnym i wielowymiarowym miastem jak Berlin, lecz mimo to nie można mu odmówić tego wyjątkowego i subtelnego magnetyzmu, który przyciąga prawie pięć i pół miliona turystów rocznie. Mnie przyciągnął już trzy razy i wiem, że prawdopodobnie jeszcze wrócę i to nie raz, bo to miasto ma w sobie to unikalne coś, czym wyróżnia się od innych, i nie jest tym dzielnica Czerwonych Latarni czy rozsiane po całym mieście 173 Coffee Shopy, chociaż nie da się ukryć, że te atrakcje zdają się być najsilniejszym magnesem dla wielu odwiedzających dziś stolicę Holendrów. 'Coś', po prostu. Waag w kwietniu 2008 roku Waag w czerwcu 2018 roku De Waag , czyli waga miejska. Budynek datuje się na koniec XV wieku i początkowo był miejską bramą. I dość szybko stracił tę swoją funkcję, gdyż już z początkiem wieku XVI, na skutek rozrastania s

Włoska Majówka: Neapol

Obraz
Są Włochy, więc i Fiat 500 Pod koniec marca WizzAir wysłał mi maila z informacją, że moje zgromadzone na koncie środki wkrótce stracą ważność i że fajnie, jakbym je zaczął w końcu wykorzystywać. Rzeczywiście trochę tego było, bo ciułałem od późnej jesieni, właśnie na majówkę zresztą, więc zacząłem się rozglądać za jakimś ciekawym kierunkiem obsługiwanym przez naszego różowego przyjaciela. Już prawie kupowałem Barcelonę z powrotem z Alicante, ale znalazłem coś ciekawszego - południowe Włochy - konkretnie lot do Neapolu i powrót z Bari. Wyglądało atrakcyjnie, a do tego całość, czyli bilety dla dwóch osób, mogliśmy zapłacić z punktów. Trochę się o tym Neapolu już naczytałem, że śmieci i brudno, że Camorra, ale też Wezuwiusz, Pompeje, pobliska wyspa Capri, pizza no i oczywiście tramwaje, więc przez kolejny miesiąc zrobiliśmy z Anią plan minimum i czekaliśmy do dnia odlotu. Miejscowe lotnisko oferuje nam dwie drogi dostania się do centrum - albo autobus za 5€, tzw. Alibus, alb

Portugalia cz. 5 - Porto

Obraz
Porto. Nasz ostatni przystanek w Portugalii. Byliśmy już trochę zmęczeni, zwłaszcza po tej całej Maderze, ale mimo to wciąż podekscytowani nowym miastem do odkrycia. Wcześniej jednak musieliśmy pokonać tamtejszą komunikację miejską i kupić bilet. Przed wyjazdem trochę się z tego tematu doktoryzowałem i doczytałem, że wystarczy, jak kupimy sobie po bilecie 24h ( Andante Tour 1 ) na osobę. Ewentualnie taki na trzy strefy obejmujące lotnisko i centrum, ale w sumie jak jest ten 24h to nie ma co wnikać. No jednak nie. Jednak trzeba, bo tego 24h w automacie na lotnisku nie kupimy, ale za to każdy inny już tak. Chwilę tak postaliśmy, popukaliśmy w automat i w końcu z pomocą przyszedł ochroniarz, który chyba tylko od tego tam jest. Wyszło nam to i tak na plus, bo bilet  Andante 24 na strefę Z4 kosztował 15 eurocentów mniej od tego Andante Tour 1 , na który się nastawiliśmy (7€). Potem tylko nie wiedzieliśmy co z tymi pieniędzmi robić. Dla śmiechu dodam jeszcze, że idealnym biletem dla nas