Jesteśmy w Polsce - Tarnów

Kamienice przy tarnowskim Rynku

Tarnów - średniej wielkości miasto leżące około 80 km na wschód od Krakowa. Ze stolicy Małopolski najwygodniej dostać się jest tam koleją, lecz godziny odjazdów oraz czas podróży jest tak rozjechany, że dla spokoju duszy lepiej wybrać pewniejszy autobus. Tutaj oferta jest na tyle bogata, że nie trzeba specjalnie przeglądać rozkładów jazdy, bo zawsze coś się trafi. Ja wybrałem Voyagera, który tę trasę pokonuje w około półtorej godziny, z czego jedna trzecia to przebijanie się przez Kraków. To akurat dobra ilość czasu na poszukiwanie w myślach odpowiedzi na odwieczne pytanie - czemuż te nasze pociągi nie mogą być normalne i kursować choć troszkę regularniej, no czemuż?

W Tarnowie byłem nie raz, lecz nigdy nie udało mi się tego miasta zwiedzić. Co więcej dopiero teraz dotarłem na Rynek. Trochę wstyd, owszem, aczkolwiek nigdy przecież nie jest za późno na odwiedziny u sąsiadów. Zatem zapraszam do Tarnowa widzianego moim oczami w pewien piękny, kwietniowy dzień.

Ruiny zamku w Tarnowie

Zacznę może od tego, że Tarnów jest przede wszystkim stary - w roku 1330 akt lokacyjny wyłożył Władysław Łokietek, a ojcem założycielem był Spycimir, szlachcic, dyplomata oraz późniejszy kasztelan krakowski, od którego potomka narodził się ród Tarnowskich. Po założycielu pozostał zamek, a właściwie jego ruiny, wieńczące Górę Świętego Marcina znajdującą się jakieś 3 km na południe od Rynku. Niedaleko, można nawet podejść, ale lepiej zabrać się autobusem linii 31. Zamek został opuszczony już w początkach wieku XVIII i wtedy też ówcześni właściciele, Sanguszkowie, pozwolili na pozyskiwanie budulca z tego co jeszcze zostało. Kolejne lata nie były dla zamku lepsze i w końcu został pochowany pod ostatecznie nigdy nieukończonym kopcem ku chwale ofiar rabacji galicyjskiej.

Ruiny zamku w Tarnowie

Na szczęście nie zapomniano o nim zupełnie i zarówno tuż przed II wojną, jak i zaraz po niej, na Górze Św. Marcina prowadzono liczne badania archeologiczne, dzięki którym ruiny udało się odkopać, po części zabezpieczyć i w końcu wyeksponować. Ponadto mniej więcej dekadę temu powstało Stowarzyszenie Zamek Tarnowski, które za cel wzięło sobie ochronę i rewitalizację warownych pozostałości, co jest tym bardziej konieczne, gdyż wandale nigdy nie śpią. Niestety żadne konkretniejsze działania nie mogą zostać podjęte z powodu niejasnej sytuacji prawnej, zarówno wzgórza, jak i zamkowych ruin. Dzieje zamku i jego losy to długa i ciekawa historia, więc po więcej szczegółów odsyłam do głównej strony miasta Tarnowa, a konkretnie -> tu.

Kościół na Burku
Tył drewnianego kościoła Najświętszej Marii Panny Wniebowziętej, inaczej na Burku

W drodze powrotnej z zamku przystanąłem przy drewnianym kościele na Burku, którego powstanie datuje się na połowę XV wieku. Stare, drewniane kościoły, mimo, że właściwie wszystkie są do siebie podobne, mają w sobie to ponadczasowe coś, które bardzo mnie do siebie przyciąga i jakoś mimowolnie do nich podchodzę. Ponadto kościółek leży na trasie szlaku architektury drewnianej, który bez wątpienia jest jednym z najcenniejszych dziedzictw Małopolski i Podkarpacia. Warto więc przystanąć i przyjrzeć się kościółkowi na Burku, a nawet, o ile będzie to możliwe, wejść do środka pochłonąć trochę odległej historii.
A dlaczego 'na Burku'? Bo Burek to znajdujący się nieopodal plac targowy, którego historia sięga stu lat wstecz. Targ nadal funkcjonuje, choć oczywiście dziś już trochę w zmienionej formie - handlarzy zamknięto w budkach, a wszystko ma być poukładane i sterylne do bólu, ale gwar i ruch pozostał jak przed dekadami. A wszystkiemu przypatruje się figura Kataryniarza, który przed laty grywał tam najczęściej.

Bima Starej Synagogi w Tarnowie

Stamtąd obiłem ku centrum, tj. Rynkowi, ulicy Wałowej oraz dawnej dzielnicy żydowskiej. Przed II Wojną Światową społeczność żydowska w Tarnowie stanowiła około 45% wszystkich mieszkańców miasta, po której dziś pozostała jedynie zabytkowa bima Starej Synagogi z XVII wieku oraz pobliskie ulice Żydowska i Wekslarska, przy których każdy dom zajmowali właśnie Żydzi. Synagoga wojny nie przetrwała, bo najpierw została spalona, a później wysadzona w powietrze i jedyne co się ostało to właśnie wspomniana bima, która dziś jest zachowana w stanie trwałej ruiny. Żydów natomiast najpierw zmuszono do mieszkania w ciasnym getcie, a następnie albo wymordowano na miejscu, albo wywieziono do obozów zagłady. Niemymi świadkami tamtych wydarzeń są właśnie wspomniana bima oraz stary cmentarz żydowski przy ulicy Szpitalnej, będący jednym z najstarszych w południowej Polsce.

Muzeum Etnograficzne w Tarnowie

Dziś, w miejscach gdzie niegdyś częściej słyszano jidisz niż polski, mieszka, po części przynajmniej, społeczność romska. Podobnie jak Żydzi i oni mogą pochwalić się długą historią swojej obecności na tych terenach, o czym możemy dowiedzieć się więcej w Muzeum Etnograficznym przy ulicy Krakowskiej 10, które przybliża nam życie, kulturę i historię tych przybyszów z dalekiego Wschodu. O Romach krążą przeróżne historie i stereotypy, które oczywiście nie wzięły się znikąd i sam słyszałem parę historii o tym, jak to fajnie jest mieć ich tam za sąsiadów, ale myślę, że nie będę drążyć tego tematu, a zasłyszane historie zostawię w spokoju w kategorii bardziej lub mniej zabawnych anegdot.

Ulica Żydowska w Tarnowie

Niezależnie jednak od mieszkańców okolicy jest to całkiem uroczy fragment tarnowskiego Starego Miasta z wąskimi, brukowanymi uliczkami i niskimi kamieniczkami, aczkolwiek nie da się ukryć, że mała rewitalizacja niektórych zakątków by tam nie zaszkodziła. Wydaje się, że jednak wszystko idzie w dobrym kierunku i to jest najistotniejsze.

Rynek oraz zabytkowy Ratusz

Sercem Tarnowa jest oczywiście średniowieczny Rynek z renesansowym Ratuszem stojącym na samym jego środku. Plac pełni dziś rolę głównie reprezentacyjną, jednak to tu też kumuluje się wieczorne życie miasta. Tu oraz na pobliskiej ulicy Wałowej, która okala Stare Miasto od północy. Po północnej stronie Rynku stoją trzy, bardzo charakterystyczne kamienice z pięknymi podcieniami, którymi Tarnów tak bardzo lubi się chwalić, że znajdują się na prawie każdej pocztówce. To te na górnym zdjęciu. W jednej z nich swoją siedzibę ma Muzeum Okręgowe, przy którego wejściu wmurowano tablicę upamiętniająca Dagaramę, a właściwie Jana Głuszaka, tarnowskiego wizjonera, futurystę i architekta. Ciekawa postać, o której wspomniał Filip Springer w swojej książce 'Miasto Archipelag'. Jego architektoniczne wizje to nie do końca moja bajka, ale mimo wszystko warta uwagi, także jak ktoś jest ciekawy to może zapoznać się z filmem o panu Głuszaku na YouTube lub poczytać o nim -> tu.

Ulica Wałowa, Tarnów

Ulica Wałowa natomiast to szeroki deptak miejski, wzdłuż którego ulokowały się przeróżne biznesy od wszędobylskich banków, po bardziej przyjazne człowiekowi lokale gastronomiczne, przeróżnej maści sklepy oraz coś z segmentu rozrywki, czyli escape-roomy (ała...). Kiedyś dałem się tam w jednym zamknąć i po dziś dzień jest to jedna z najlepiej zorganizowanych atrakcji tego typu, w których miałem okazję pogłówkować. Było to w Challenge Exit Room z adresem Wałowa 1/5. Mają kilka pokoi, chyba trzy, a ja byłem tylko w jednym, więc jak się nadarzy okazja to zajrzę to pozostałych.

Sofa, Wałowa 15, Tarnów

Z lokali gastronomicznych natomiast bardzo polecam "Sofę" - przyjemne miejsce z dobrym jedzeniem i świetną kawą, gdzie miło można spędzić czas. Jedynym mankamentem jest może czas oczekiwania na zamówienie, ale czymże jest ta dłuższa chwila, kiedy mija nam ona w tak fajnym miejscu? No i jest też DJ, który nawet w środku dnia gibie się do przyjemnej nuty minimal dnb.
Dużo dobrego słyszałem też o meksykańskiej El Paso na Lwowskiej 18. Sam jeszcze nie byłem, niemniej wspominam, bo mi polecano.

Replika tarnowskiego tramwaju Sanok SW1, dziś Cafe Tramwaj

Ponadto ulica Wałowa, oczywiście wraz z ulicą Krakowską, była swego czasu główną arterią miasta, po której w latach 1911-1942 kursowały tramwaje. Ich historia jest jednak tak krótka, jak ta jedyna linia, którą Tarnów miał, i którą ostatecznie ucięli Niemcy, bo im trakcja przeszkadzała w posuwaniu się na wschód. Tory usunięto, wagony wywieziono do Lwowa i dziś po tarnowskich tramwajach nie został prawie żaden ślad. Prawie, bo tarnowianie trochę jednak za nimi tęsknią i co parę lat pojawiają się plany odbudowy trasy, choćby tylko turystycznej, ale wszystko rozbija się o kasę i tym samym do niczego konkretnego dojść nie może. Dziś jedynymi śladami niegdysiejszej linii tramwajowej są historyczny przystanek ulokowany vis a vis wspomnianej "Sofy" oraz replika tramwaju Sanok SW1 zdobiąca Plac Sobieskiego. Przy okazji dodam, że oryginalnie takie wagony były produkowane dla Krakowa i Lwowa w sanockiej fabryce Sanowag o czym wspomniałem we wpisie o Sanoku -> tu. Natomiast powyższy wagon, poza byciem atrakcją samą w sobie, jest także kawiarnią o oczywistej nazwie 'Cafe Tramwaj'. Ponadto, po ostatnim remoncie ulicy Krakowskiej, (który trwał, i trwał i trwał i w sumie nadal poniekąd trwa) wyeksponowano ciemniejszą kostką zarys dawnej trasy tarnowskiej 'biedronki' - bo tak sobie swój tramwaj tarnowianie nazwali. Przy tramwaju widoczny jest nawet mały fragment z oryginalnych torów, które odkryto przy wspomnianym remoncie ulicy Krakowskiej. Może to i żadne wow, ale na pewno miły akcent dla lubiących takie historie.

Tarnowski Dworzec Główny

Przez 31 lat funkcjonowania tarnowski tramwaj kończył swoją trasę przy głównym dworcu kolejowym i tam też, tego ciepłego, wiosennego dnia i ja skończyłem swoją krótką, ale na pewno nie ostatnią, wycieczkę do tego miasta. Wiem, że zamęczyłem wszystkich toną tekstu, ale i tak nie napisałem o wszystkim, o czym warto było wspomnieć. Bo tajemniczy Koci Zamek, bo Park Strzelecki z sarkofagiem Józefa Bema, bo smutny los Młyna Szancera, bo Mościce (!), które zresztą warte są osobnej notki... i tak można by jeszcze powymieniać. Tarnów to miasto na tyle bogate w historię i związane z nią atrakcje, że nie da rady zmieścić tego wszystkiego w jednym tekście. No, chyba, że ktoś pisze w punktach. W każdym razie Tarnów, choć marginalizowany, niedoceniany i niestety szybko wyludniający się, jest miastem godnym uwagi i odwiedzin, nawet na pełny weekend, i z pewnością nie będzie to czas stracony.

Do notki jest oczywiście galeria, raczej skromna, ale jeśli kogoś interesuje to zapraszam -> tu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Portugalia cz. 3 - Madera: Funchal i południe

Anglia: Newcastle, Zamek Warkworth

Anglia: Sheffield, Leeds & Manchester