Anglia: Newcastle, Zamek Warkworth
Wyjście z domu było najtrudniejsze. Zarezerwowałem kurs PolskiegoBusa do Wrocławia na 0:30 i zastanawiałem się jaka będzie frekwencja. Jeśli mała, to się rozłożę i wyśpię. Tak, to by było dobre, ale otóż nie tym razem. W tamtą sobotę bowiem w Krakowie grał Green Day i kto przyjechał z Wrocławia to chciał do niego wrócić kursem o 0:30. A wcześniej pierwszym nocnym tramwajem ku dworcowi, przez co ledwo udało mi się wsiąść. U celu ludzi tłum, a PolskiBus do Warszawy właśnie odjechał załadowany po dach, natomiast kolejka na ten do Rzeszowa robiła się coraz to większa i nie inaczej przy stanowisku, skąd ma odjechać ten na Wrocław przez Katowice. A ja myślałem, że będzie spokojnie i kameralnie. Ponad dwanaście lat wcześniej przesuwałem termin egzaminu, by móc zobaczyć Green Day w Katowicach, a teraz nie chciało mi się nawet pofatygować ten kilometr, bo jakoś tyle od domu mam Arenę. Cóż. Żałuję. Po trzydziestu minutach oczekiwania w końcu podjechał jeden autobus, a zaraz potem dołączył