Posty

Ameryka Południowa: cz.2 - Peru

Obraz
Plaza Mayor, Lima   Gdy kładliśmy się mój zegarek wskazywał na w pół do szóstej rano czasu polskiego. Sześć godzin różnicy to spora zmiana czasu, a po dwóch dniach podróży w tym nocy na lotnisku potrafi być męcząca. Nie potrafiliśmy odmówić sobie tych kilku piwek wieczorem, ale dzięki temu nie poszliśmy spać zaraz po przylocie, przez co obudzilibyśmy się w nocy i nie wiedzieli co z sobą zrobić. A tak pięknie zrobieni spaliśmy jak dzieci do godziny ósmej. Nasz hostel był breakfast included co bardzo mnie cieszyło, bo lubię takie dodatki. Swój omlet dostałem jako ostatni, więc gdy Jagoda z Markiem zjedli poszli na Internet, a ja zostałem z telewizorem i wiadomościami, w których głównym tematem był Smoleńsk. Myślałem, że na chwilę uciekłem od narodowej paranoi, ale jak widać to nie takie proste. Koleś z recepcji zamówił nam taksówkę, która zawiozła nas przez całe miasto aż do granicy Miraflores z San Isidro. Jechaliśmy tam około czterdziestu minut bez zatrzymywania się w korkach.

Ameryka Południowa: cz.1 - Peru

Obraz
B777 KLM na lotnisku w Limie - For you, sir? - Ein Bier, bitte. - Bitte schön. W samolocie z Frankfurtu do Londynu wziąłem piwo, by przepędzić nagromadzone wcześniej stresy. Nasz wcześniejszy lot z Katowic do Frankfurtu był opóźniony o około godzinę, przez co ja oraz moi towarzysze podróży, Jagoda i Marek, nie byliśmy do końca pewni czy na pewno zdążymy na właściwy do Londynu. Przed lądowaniem stewardessa zaczęła podawać opcje połączeń dla pasażerów lecących z przesiadką, ale o Londynie nie wspomniała, także uznaliśmy, że będziemy na czas i nie spodziewaliśmy się problemów. I rzeczywiście; problemów z naszym następnym lotem być nie mogło, bo w ogóle nie był uwzględniony w rozkładzie. Trochę spanikowaliśmy, bo żadne z nas jeszcze z przesiadką nie leciało i nie wiedziało co się robi w takich sytuacjach, więc ustawiliśmy się w gigantycznej kolejce do punktu obsługi klienta Lufthansy. Tam straciliśmy mnóstwo czasu, ale dowiedzieliśmy się, że nasz lot to następny kurs

Tuluza

Obraz
Pont neuf Nad kupnem biletów do Tuluzy nie musiałem długo się zastanawiać. Powód do wyjazdu powstał sam kiedy koleżanka wybrała to miasto na spędzenie swojego Erasmusa. Najpierw wszedłem na stronę EasyJet , następnie na AirFrance i z małą pomocą koleżanki z fabryki szybko kupiłem bilety. W całości planu pojawił się tylko jeden mały mankament w połączeniach - noc na lotnisku de Gaulle'a. Jako, że miałem się z tym zmierzyć dopiero pod koniec całego wyjazdu, to uznałem, że nie będę się tym przejmował tak od razu, tylko jak nadejdzie odpowiednia pora. Na dobrą sprawę nieco dogodniejsze połączenie akurat nie wchodziło w grę kiedy go potrzebowałem, poza tym i tak wtedy musiałbym tłuc się do Warszawy. Do piątku w Krakowie była bardzo ładna pogoda, więc nie zdziwiłem się bardzo kiedy w niedzielę podczas startu padało. Miałem tylko nadzieję, że w Paryżu prognozy będą bardziej optymistyczne i rzeczywiście były, ale dla grzybiarzy pod koniec lata. W oczekiwaniu na samolot do Tuluzy m

Z Włoch do Słowenii: Padwa->Lublana

Obraz
Papieska Bazylika Św. Antoniego w Padwie Najprzyjemniejsze podróże to te, które obok zwiedzania nowych miejsc wiążą się także z odwiedzinami u dobrych znajomych. Marysia wyprowadziła się z Krakowa do Padwy, więc to była tylko kwestia czasu, kiedy i ja się tam znajdę. Sprawę bardzo ułatwił WizzAir , który lata z Katowic do Treviso po dość dobrych cenach. Stoimy więc z Królikiem w pełnym słońcu na przystanku przed lotniskiem właśnie w Treviso   i oczekujemy na autobus do Padwy, który jakimś cudem przyjechał punktualnie. Gdzieś czytałem, że to się raczej nie zdarza. Będąc w drodze poinformowałem Marysię oraz Chiarę, że niedługo będą mogły nas odebrać gdzieś w mieście. Polecono nam wysiąść w centrum przy Decathlonie, ale kierowca widział naszą wycieczkę inaczej i wysadził nas dopiero na dworcu autobusowym. Dworzec nowy, świeżutki, równiutki; pewnie chciał się pochwalić. Tam szybko znaleźli nas Marysia z Lucą, którzy zgodzili się być naszymi gospodarzami przez najbliższe trzy dni i trz

Kijów - Kyiv, nie Kiev

Obraz
Maidan Nezalezhnosti Kiedy tylko WizzAir ogłosił, że zamierza latać z Katowic do Kijowa od razu wiedziałem, że wcześniej czy później kupię bilet. I kupiłem i dla towarzystwa wziąłem Królika, która Ukrainą jest bardziej zainteresowana niż ja kiedykolwiek będę, więc robiła za przewodniczkę i nieocenione wsparcie historyczne. Główne kijowskie lotnisko jest dosyć spore, ale nie spotkaliśmy najmniejszych problemów z dostaniem się do centrum - po prostu wsiedliśmy w jedną z marszrutek za jakieś drobne Hrywny i dojechaliśmy do dworca kolejowego. Hostel mieliśmy na przyjemnej ulicy Pushkinskaya , która znajduje się w zasadzie w samym centrum Kijowa, także prawie wszędzie poruszaliśmy się na piechotę. Na miejscu są knajpki i różne kawiarnie, także rano było gdzie pójść na śniadanie. Sobór Sofijski Spanie wyszło nas dosyć tanio, choć z tego co pamiętam rezerwowałem pokój w dziesiątce, a nie dwunastce, co tak na dobrą sprawę i tak wielkiej różnicy to nie robiło. Chociaż być może na tyc

Tour the France 2009

Obraz
Strasbourg Strasbourg, Reims, Le Treport, Eu, Rouen, Pontorson, Le-Mont-Sant-Michel, Caen, Blois, Chambord, Paryż, Marsylia, La Ciotat, Cassis, Orange, Avinion, Lyon, Annecy. Tyle udało nam się zrobić w czasie nieco ponad dwóch tygodni. W Strasbourgu byliśmy tuż po dziewiątej rano, także mieliśmy mnóstwo czasu na poszukanie sobie jakiegoś noclegu, który w końcu znaleźliśmy prawie na granicy z Niemcami. Koszt owegoż był dość spory, ale po nocy w autokarze woleliśmy spać w łóżku niż gdzieś w namiocie. Że o prysznicu nie wspomnę. Resztę dnia zwiedzaliśmy miasto i zachwycaliśmy się nad jego architekturą, w tym oczywiście piękną katedrą , i czystością. Mnie dodatkowo zachwyciły szybkie i mega długie tramwaje . Katedra w Reims Kolejnego dnia byliśmy już w drodze do Reims . Tam zapakowaliśmy się do katedry, gdzie witraże robił Marc Chagall oraz przez wieki koronowano królów Francji, i spróbowaliśmy do jakiegoś muzeum, gdzie wystawiają między innymi dzieła Moneta , ale ostateczni