Było - Jest: Eger

Nie pamiętam już co dokładnie latem roku 2007 przyciągnęło mnie do tego niewielkiego miasta leżącego na północy Węgier. Czy to było wino? Czy raczej najdalej na północ wysunięty osmański minaret? Czy może jednak wino? Tego już się nie dowiemy. W każdym razie Eger najwidoczniej nie zdobył wtedy mojego serca, bo choć zdjęć stamtąd mam całkiem sporo, to niewiele szczegółów zostało mi w pamięci. W opisie tamtej wycieczki, który popełniłem zaraz po powrocie również nie ma żadnych konkretów - ot, byłem, widziałem, tyle.

I w zasadzie od tamtego czasu Eger zawsze był daleko od moich szlaków, niemniej w tym roku w paru miejscach mi wypłynął i pomyślałem, że skoro zupełnym przypadkiem będę ponownie w Liptowskim Mikułaszu, to nic nie stoi na przeszkodzie, by przypomnieć sobie i Eger. Dość fajnie mi się składało, bo akurat zbliżał się przedłużony weekend, który sprezentowała mi firma, a ja bardzo chciałem się gdzieś wyrwać. Ryanair z Krakowa do Budapesztu już niestety nie lata, więc na dojazd do węgierskiej stolicy wybrałem Flixbusa, natomiast na miejscu pociąg bezpośrednio do Egeru. Ten jeździ co godzinę, więc nie trzeba jakoś specjalnie planować. Dla dodatkowych emocji powrót z tej krótkiej wycieczki zorganizowałem sobie z Ryanairem z Wiednia.

A zatem - Eger! Jak było latem 2007 i jak jest dziś. Idealnie nie będzie, jak zawsze zresztą, ale przecież 'po to bozia dała oczy, żeby robić na oko'.

fragment ulicy Széchenyiego, sierpień 2007

Ten sam fragment we wrześniu 2023

Ulica Istvána Széchenyi w Egerze, jak pewnie w każdym mieście na Węgrzech, jest jedną z ważniejszych ulic. Nie jest długa, bo ma około kilometr długości, a ciągnie się od wylotówki na północ do samego serca Egeru, gdzie zamienia się w taki przyjemny i reprezentacyjny deptak jak powyżej. Wzdłuż ciągną się kawiarnie, restauracje i masa przeróżnych lokali. I... w zasadzie nie ma co tu więcej pisać. Ładnie.

Bazylika archikatedralna, sierpień 2007

Bazylika archikatedralna, wrzesień 2023

Pełna nazwa to Bazylika archikatedralna św. Jana Apostoła i Ewangelisty, św. Michała Archanioła i Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, a po węgiersku jeszcze fajniej, bo: Szent János apostol és evangélista, Szent Mihály főangyal, Szeplőtelen Fogantatás főszékesegyház bazilika. Zbudowano ją w latach 30' XIX wieku i jest to druga największa budowla sakralna na Węgrzech. Ustępuje tylko bazylice św. Stefana w Budapeszcie. W niej samej raczej niewiele mogło się zmienić, lecz okolica wygląda już nieco inaczej niż szesnaście lat temu. Teren pomiędzy bazyliką, a budynkiem uniwersytetu (na zdjęciu na samej górze) gdzieś koło roku 2020 przeszedł bowiem metamorfozę - przebudowano schody, na placu dodano dość fajną fontannę, wymieniono ławki i coś zrobiono z zielenią, lecz ta najwyraźniej źle to zniosła.

plac przy minarecie, sierpień 2007

i wrzesień 2023

Jest to najdalej na północ wysunięty i wciąż stojący minaret Imperium Osmańskiego. Powstał po roku 1596, czyli roku, w którym Eger ostatecznie ukląkł przed wojskiem tureckim. Nie na długo, gdyż już w 1687 miasto zostało odbite. Lecz przez te 91 lat Turcy zdążyli, w samym tylko Egerze, zbudować kilka meczetów i kilkanaście towarzyszących im minaretów. Do dziś ostał się tylko ten jeden, który jest niemym świadkiem tamtych czasów. No, on i zamek obok.

Widok na zamek spod minaretu, sierpień 2007

i obecnie, wrzesień 2023

Lepszy widok na zamek jest oczywiście z góry.

Zamek w Egerze widziany z minaretu, wrzesień 2023

Minaret ten miał podzielić los pozostałych i zostać zburzony, ale kiedy to nie wyszło, a próbowano naprawdę poważnie, bo przy pomocy 400 wołów, to na półksiężycu zamontowano krzyż i uznano, że 'dobra, będzie'. I tak jest do dziś. Wstęp do tej wąskiej, czterdziestometrowej wieży z piaskowca to 700 Forintów, co na nasze wychodzi nieco ponad 8zł. Według moich zapisków w roku 2007 było to 200 HUF, czyli natenczas jakieś 3zł. Wtedy nie zdecydowałem się spojrzeć na Eger z góry, bo nie chciało mi się stać w kolejce, a przynajmniej tak mam w zeznaniach, lecz tym razem już nie odpuściłem. Bo i nie było kolejki. Byłem tam bowiem na pół godziny przed zamknięciem (18:00), dzięki czemu na górze byłem zupełnie sam, co w takiej budowli wcale nie jest bez znaczenia.

Minaret w Egerze, sierpień 2007

i wrzesień 2023

Jest tam bowiem dość wąsko i to zarówno na schodach, a jest ich 98, jak i na balkoniku, więc na raz może wejść raptem kilka osób na maksymalnie piętnaście minut. I lepiej by się dogadali ze schodzeniem, bo tam nie ma jak się minąć. Natomiast czy warto opinie są różne. Jak ktoś zmaga się z klaustrofobią czy lękiem przestrzeni lub ma więcej niż 180 cm wzrostu to bym raczej odradzał. Ja sam wchodząc zastanawiałem się czemu sobie to robię, niemniej nie żałuję. W końcu nie na każdy minaret wpuszczają ludzi z ulicy.

Dom przy Széchenyi, sierpień 2008

i we wrześniu 2023

Ten fragment starej zabudowy ulicy Széchenyi będzie gdzieś z przełomu XVIII i XIX wieku, a więc to już konkretny zabytek. Tabliczka na domu głosi iż w roku 1807 urodził się tu niejaki János Lenkey, węgierski generał z czasów Wiosny Ludów. W owym czasie, tj. roku 1848 stacjonował on w Stanisławowie, dzisiejszym Iwano-Frankiwsku, gdzie, jako przywódcy miejscowych huzarów, nakazano mu stłumić rodzące się właśnie polskie powstanie. Ten jednak, ku zaskoczeniu przełożonych, stanowczo odmówił i co więcej opowiedział się po stronie polskiej. Powstanie samo się jednak nie stłumi, więc stłumili je Austriacy, a Lenkey ostatecznie zbiegł ze swoim oddziałem na Węgry dołączając do powstańców w Budapeszcie. Zmarł wkrótce potem w twierdzy Arad. Jedne źródła mówią, że oszalał, inne, że został zamordowany, niemniej zgodne są co do tego, że należy mu się miejsce w panteonie węgierskich bohaterów obok Kossutha i Bema.

W ostatnich latach dom miał się naprawdę źle, ale jako że Węgrzy są obecnie na kursie patriotycznego zrywu dbania o przeszłość i historię, na co wydają niesamowite wręcz pieniądze, to znalazły się fundusze na remont i tego domu. I to nie małe, bo 400 mln. hufów, czyli mniej więcej milion €. Ma tu powstać miejsce pamięci i muzeum. Jakoś tak.

Nadal ulica Széchenyi, stary dom i Ikarus, sierpień 2007

i wrzesień 2023

Dom stoi jak stał i nie ma się ani trochę lepiej. Można więc domniemywać, że nikt ważny się w nim nie urodził. Niemniej szkoda, bo ten dom wygląda na równie wiekowy co ten powyżej.

Ikarus 280, Eger, sierpień 2007

to samo miejsce, Eger, wrzesień 2023

Każdy, kto wychowywał się w dowolnym polskim mieście z komunikacją miejską powinien kojarzyć takie przegubowe Ikarusy. Autobusy nie do zdarcia. Dobra, miały tam kilka wad - były głośne, wolne, wysokopodłogowe, nie miały ogrzewania, dymiły do wewnątrz, skrzypiały podczas jazdy, a jazda nimi, zwłaszcza z tyłu lub w przegubie, to była przygoda, ale poza to był bardzo solidny produkt, niemal nieśmiertelny. Prezentowany powyżej ma tu zaledwie dziesięć lat i jeszcze pojeździ przez kolejne czternaście. A ten na dole? Cóż, jest to chiński elektryczny BYD, bardzo nowy zresztą, bo dopiero co go w Egerze odebrali, lecz nie zakładałbym się o to, że za dziesięć lat jeszcze go tam zobaczę. Świat jednak poszedł naprzód.

ulica Sándora Bródyego, sierpień 2007

i wrzesień 2023

Kiedy pójdziemy tą drogą w górę i zaraz potem skręcimy w lewo to dojdziemy do dworca autobusowego. Trafiłem na niego zupełnie przez przypadek, bo w końcu korzystałem z kolei i dworzec autobusowy był mi po nic, lecz chwilę się przy nim zatrzymałem, bo to architektoniczny sztos. Ma kształt okręgu i jest dwupoziomowy - na dole są jakieś sklepy i lokale z kebabem, w stanie przeróżnym, a u góry są perony, kasy i poczekalnie. Wszystko wymaga odświeżenia, jeśli nie grubszego remontu, lecz samego założenia niech nie zmieniają, bo jest piękne. Nie widać zresztą, by potrzebowali.

Dworzec autobusowy Eger, wrzesień 2023

To jednak tylko dworzec o ciekawej formie, co dziś obchodzić może tylko najbardziej zainteresowanych, więc nie będę jakoś bardzo się nad nim rozpływać. Niemniej myślę, że warto czasem zatrzymać się i dłużej zawiesić oko na takich konstrukcjach, które pomimo upływu czasu wciąż trwają i są dowodem na to, że nawet budynek zwykłego dworca nie musi być nudny. Jak to przeważnie bywa dziś.

fontanna między blokami, Eger

Podobnie jest z tą fontanną. Każdy przecież lubi fontanny. Fontanna ożywia każdą przestrzeń, w której się pojawia. W Egerze znalazłem taką jedną w nieoczywistym miejscu, dodatkowo z rzeźbą. Bo nie w parku czy na Rynku, gdzie pełno turystów, ale ot tak, na skwerku między parkingiem, a blokiem. A te w demoludach były wszędzie takie same - tak samo szare i tak samo prostokątne. Taki był przykaz z góry, więc urbaniści próbowali urozmaicić osiedla albo fontannami albo sztuką plenerową. Lub, jak tu, jednym i drugim na raz. Mnie cieszy.

---

Lecz to tyle ode mnie jeśli chodzi o Eger. Muszę się przyznać sam przed sobą, że te szesnaście lat temu bezwiednie pominąłem to miasto mimo, że specjalnie przecież do niego pojechałem. Bardziej pamiętam pociągi tam i z powrotem niż to co na miejscu. Na marginesie pociąg z powrotem to był koszmar i w tak brudnym pociągu, czy w ogóle jakimkolwiek środku transportu, nie znalazłem się ani wcześniej ani później. Na swoją obronę mam to, iż to była moja druga samotna wycieczka w ogóle, więc nieco się miotałem bez sensu i bez planu. Instagrama nie było, a Google Maps mogłem sobie co najwyżej wydrukować. Ponadto zachłysnąłem się wtedy Budapesztem, który miał prawo przysłonić mi o wiele mniejszy, a więc i mniej atrakcyjny Eger.

Eger, wrzesień 2023

Dzisiejszy Eger to naprawdę ładne, prężnie rozwijające się, artystyczne miasto, w którym chce się zostać dłużej niż na parę godzin. Również na noc. Co polecam, bo Eger, pomimo, że ma gdzieś koło 50 tysięcy mieszkańców, a więc o połowę mniej niż powiedzmy Płock, jest miastem, które nie zamyka się wraz z zachodem słońca. Restauracje są pełne ludzi, nie tylko turystów, zewsząd usłyszeć można muzykę graną na żywo, a lokalne winiarnie zachęcają, by zostać u nich dłużej niż na tylko jedną lampkę miejscowego Egri bikavé.

---

Poniżej kilka dodatkowych zdjęć na zachętę do odwiedzenia Egeru. Chociaż pewnie i tak każdy już tam był.

Eger, wrzesień 2023

Eger, wrzesień 2023

Poranek, Eger, wrzesień 2023

Wejście do zamku, Eger, wrzesień 2023

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Portugalia cz. 3 - Madera: Funchal i południe

Anglia: Newcastle, Zamek Warkworth

Anglia: Sheffield, Leeds & Manchester