Było - Jest: Charleroi
Decyzja, zarówno o wycieczce do Charleroi jak i o tym wpisie, była tak na wpół spontaniczna. W sensie wiedziałem, że wcześniej czy później skoczę do tej perły Walonii raz jeszcze i potem to opiszę, tylko nie wiedziałem kiedy i przy jakiej okazji. Z dostaniem się tam nie ma najmniejszych problemów, bo Ryanair lata na Charleroi Bruxelles-Sud chyba naprawdę zewsząd, więc problem stanowił jedynie fakt, że ta perła jest perłą wybitnie nieudaną i specjalnie mi się nie spieszyło. Internet już od dawna bowiem głosi, że Charleroi to najbrzydsze miasto Belgii, a nawet Europy. Powiem jednak szczerze, że z tą Europą to bym się jeszcze wstrzymał, ale jeśli chodzi o samą Belgię, to nawet bez większego zwiedzania tego płaskiego kraju można zgodzić się z powyższym twierdzeniem. Ale, ale... nie ma tego złego, bo tym samym Charleroi jest wręcz idealnym miejscem dla amatorów urbexu i wszelkiego przekopywania się przez ruiny. Pomijam już te puste kamienice w centrum, które raczej nikogo nie przyciągn...